Tak - przyznaję się - jestem uzależniona.
Od malowania paznokci, słodyczy, Facebooka, bloga, ostatnio nawet Instagrama.
Wśród moich miłości są też mazidła do ust i nie każcie mi teraz zliczać ile ich mam.
Jednym z nich jest Balsam do ust "Zmysłowa Wiśnia" Bielenda.
Nie raz mówiłam, że do Bielendy mam uraz po przygodzie z serią Awokado (takiej wysypki, swędzenia i zaczerwienień nikomu nie życzę). Do tego balsamu też miałam nieufną minę.
Ba! - nawet zrobiłam najpierw próbę uczuleniową - wiem, że to śmieszne, ale przezorny zawsze ubezpieczony!
Do tego kusił opis producenta:
Balsam do ust ZMYSŁOWA WIŚNIA skutecznie pielęgnuje i natłuszcza delikatny naskórek ust, likwidując uczucie spierzchnięcia, ściągnięcia i suchości. Zawartość intensywnie regenerującego olejku makadamia sprawia, że skóra ust szybko się odnowi, odzyska miękkość, właściwe nawilżenie i zdrowy wygląd. Delikatny, naturalny, wiśniowy odcień oraz cudowny zapach świeżych wiśni uczyni stosowanie przyjemnym, a TY ZAKOCHASZ SIĘ W NIM OD PIERWSZEJ APLIKACJI.
Brzmi cudownie prawda?
W papierowym kartoniku znajduje się miękka tubka o pojemności 10g.
Grafika to kusząca, dojrzała wiśnia.
A w środku skrywa się to, co najważniejsze, czyli balsam.
Balsam o zapachu subtelnym, przyjemnym choć nie do końca wiśniowym.
Konsystencja raczej sprzeczna z nazwą, bo zamiast balsamu mamy bardziej błyszczyk. Ale mi to odpowiada, bo zdecydowanie wolę taką formę od zbitej, gęstej masłowej.
Kolor balsamu wywołuje uśmiech na twarzy - jest cudny! Czerwień, która aż prosi by musnąć nią usta.
Przy aplikacji balsam dobrze rozprowadza się na ustach, nie skleja ich i do tego jest smaczne.
Smakuje jak czerwone landrynki. (który smak landrynek jest Waszym ulubionym?)
Na ustach daje porządne uczucie nawilżenia i ten stan utrzymuje się pewien czas. Nie mogę powiedzieć, że trwa to kilka godzin, bo należę do tych "zlizujących naustne mazidła".
Gdy nie mam ochoty na kolor na ustach, a jedynie naturalny wygląd z dodatkową porcją nawilżenia, chętnie sięgam po owy balsam.
Jego koszt to 6-7zł, więc cena przyzwoita.
Dziękuje firmie Ewa&ja za możliwość przetestowania owego balsamu oraz za przywracanie wiary w Bielendę.
p.s. w sklepie internetowym ewaija.pl lakiery ESSIE w cenie 7,90zł! (pełnowymiarowe) KLIK
Ja uwielbiam białe landrynki :) A próba uczuleniowa to wcale nie brzmi głupio :) Po karotenowym maśle od Bielendy też zawsze robię taką próbę gdy produkt tej marki wpadnie mi w ręce :) Bo nie uśmiecha mi się potworne swędzenie i drapanie aż do krwi :)
OdpowiedzUsuńbiałe landrynki - ulubione mojego dziadka :)
UsuńNo właśnie ja tez już wolę najpierw sprawdzić odrobinę niż potem martwić się wysypka, pieczeniem i swędzeniem.. :)
Te smarowidła mnie nie kuszą ale niebawem planuję nabyć peeling do ciała z tej serii :D
OdpowiedzUsuń:)
Usuńteż średnio jestem zainteresowana takimi balsamami do ust.:)
OdpowiedzUsuńale peelingi - tak, tak tak, czekam aż mi się moje aktualne skończą ♥
też szybko "zjadam" wszystko z ust, a jeśli jest do tego smaczne to już w tempie ekspresowym znika;) bardzo ładne opakowanie - zachęca do wypróbowania ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa najbardziej też lubiłam czerwone landrynki.. zresztą wszystkie czerwone cukierki zawsze do moich ulubionych należały :) Jednak sprzeczne jest to z moimi ulubionymi kolorami, ponieważ czerwony znajduje się chyba na ostatnim miejscu. Nie lubię i nie noszę czerwonego.
OdpowiedzUsuńA balsam bardzo zachęcający :) Jak przeczytałam o nim, to przypomniał mi się wiśniowy zestaw do stóp z Avonu, który pokazywałaś jakiś czas temu.. w skrócie.. wiśniowo u Ciebie :)
:)
UsuńJA mam soczystą malinę...
OdpowiedzUsuńi jak?
UsuńMoja siostra ma masełko z tej serii i czasami jej podbieram, na pewno kiedyś się zaopatrzę w nie bo jest genialne :))
OdpowiedzUsuńŚliczna ta wiśnia, ja mam malinę i jestem zadowolona:)
OdpowiedzUsuńSkoro smakuję jak landrynki to coś czuję, że zawsze po nałożeniu od razu by była zjedzona ;)
OdpowiedzUsuńWygląda apetycznie:D
OdpowiedzUsuńAleż on smakowicie wygląda! Nie wiem, czy nie wyjadałabym z tubki ;)
OdpowiedzUsuńNa ustach ślicznie prezentuje się, muszę wypróbować ;)
;)
UsuńBardzo lubię Bielendę, ale tego balsamu nie miałam. Nie używam takich kosmetyków, bo... zapominam o nich.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCieszę się, że o nim napisałaś bo zastanawiałam się nad jego kupnem!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńFajnie, że się sprawdza. Dawno nie miałam nic z Bielendy.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNigdy nie miałam, fajnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie znam tego balsamu, ale wygląda na prawdę przyzwoicie :)
OdpowiedzUsuńU mnie ten balsam czeka na swoją kolej, ale po masełku, które nie spisało się u mnie jakoś nie mogę się zabrać.
OdpowiedzUsuń:/
UsuńNie lubię takich tubek, zawsze się wypaćkam cała xd
OdpowiedzUsuń:D
UsuńChętnie bym spróbowała go ! ;))
OdpowiedzUsuńmoże go kiedyś wypróbuję choć w innej wersji zapachowej.
OdpowiedzUsuńmalinka? ;)
UsuńWygląda apetycznie :D Opakowanie przyjemne dla oka i działanie całkiem przyzwoite :)
OdpowiedzUsuńjestem również uzależniona od przeróżnych mazideł do ust, tego akurat nie miałam, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam również :)
Usuńhehe jestem uzależniona prawie dokładnie od tego samego :D a jak zobaczyłam zdjęcie z wisienką to od razu poczułam jej smak w ustach ;) takiego smaka sobie zrobiłam :D
OdpowiedzUsuń:D
Usuńja stanowczo za rzadko używam takich produktów :P
OdpowiedzUsuńno wiesz :P
UsuńSmakuśnie wygląda, choc nie lubię wiśni w kosmetykach.
OdpowiedzUsuń;)
UsuńFajny, ale nie przepadam za wiśnią i tylko z tego powodu się nie polubimy.. : (
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, http://grudzienpaulina.blogspot.com/
na pewno jest jeszcze wersja malinowa :)
Usuńzapach kusi, ale nie przepadam za taką konsystencją:c ja własnie wolę masełkowate : p
OdpowiedzUsuńmnie kusi masełko z tej serii, ale inna wersja, bo za wiśnią nie przepadam :)
OdpowiedzUsuńMam z tej serii peeling do ciała i pachnie bosko!
OdpowiedzUsuńLubię czerwone landrynki, więc chętnie bym go spróbowała :P
i ja jeszcze nie miałam tego balsamu?! wstyd:P
OdpowiedzUsuńJa również jeszcze go nie miałam ;)!
OdpowiedzUsuńMam malinowy ale dla mnie jest zbyt tłusty ;)
OdpowiedzUsuńo :(
UsuńZ tej serii Bielendy mam malionowe masełko do ust, ale zdecydowanie lepiej czułabym się z balsamem - nie trzeba macać go paluchami :P
OdpowiedzUsuńo tak :)
UsuńZ Bielendą mam trochę na bakier, ale mam ochotę wypróbować ich algowe maski z serii profesjonalnej. Mam nadzieję, że pozwolą mi zmienić zdanie na temat ich kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńto podobnie jak u mnie :)
UsuńNie przepadam za takimi ściętymi aplikatorami - są wiecznie ubrudzone, a wycieranie ich raz za razem jest dla mnie bez sensu.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
pozdrawiam :)
Usuń