Pierwsze 23 lata mojego życia mieszkałam na wsi. Wsi na krańcu świata, gdzie autobus przejeżdża 2 razy dziennie (poza wakacjami, weekendami, świętami itp. bo w te ni nie jeździ...), gdzie jest jeden sklep, a wszystkie domy są przy jednej drodze. Wsi, w której każdy każdego zna i każdy o każdym wszystko wie.
Gdzie sąsiadki są "ciociami" a okoliczne dzieciaki traktuje się jak rodzeństwo.
Lubię tam jeździć w każdym możliwym momencie. Lubię wyjść rano w piżamie na podwórko i wypić kubek ciepłej herbaty. Lubię słuchać wieczorem cykania świerszczy i rechotu żab (choć panicznie się ich boję). Kocham patrzeć w gwieździste niebo, którego tak mi brakuje w oświetlonym mieście.
Wieś ma w sobie więcej życzliwości, więcej wzajemnej pomocy między ludźmi, więcej zaufania.
Mimo, że w mieście mieszkam w skupisku zwanym blokiem, to jakim zdziwieniem moich sąsiadów było, gdy mówiłam im "dzień dobry" na klatce. Przecież to nic takiego - zwykłe pozdrowienie, uśmiech na twarzy, a daje tak wiele.
Gdy jadę na wieś uśmiechy mieszkańców widzę bez przerwy.
Miasto niesamowicie "goni", każdy gdzieś się spieszy, każdy pędzi, wszystko odbywa się szybko.
Na "mojej" wsi czas płynie wolniej, można wyczuć blogi spokój.
I spacer jest przyjemniejszy...
Jarek i Borys |
Jedyną okazją by coś działo się szybko jest wiejski festyn, który w tym roku miał swoją "drugą edycję".
I o ile życzliwość wśród mieszkańców to norma, tak pomoc w organizacji znikoma.
Zawsze można liczyć na te same osoby - można by rzec "niezawodne".
Ja oczywiście - choć dzieli mnie odległość 200km - zgłosiłam się, że mogę pomóc.
Przydzielono mi organizację loterii fantowej. Do pomocy wzięłam siostrę. (no i mojego super-męża, który dzielnie dźwigał fanty).
W tym miejscu powinna być ładna fotorelacja - jednak osoba której zaufałam i z którą ustaliłam, że zrobi zdjęcia do dziś mi ich nie przysłała (już dość mam słów "wieczorem wyślę", "daj mi czas do jutra" - minął prawie miesiąc!). Nie lubię takich niesłownych osób.
Na szczęście zdążyłam zrobić kilka zdjęć jeszcze zanim się wszystko na dobre zaczęło.
Najwięcej atrakcji było oczywiście dla dzieci - były zjeżdżalnie, był zamek do skakania, był basen z łódeczkami. Pokazy żonglerki, wielkich baniek. Wata cukrowa.
Dla każdego były kiełbaski z grilla (mój mąż robił za "grill-mastera"), grochówka, napoje - wszystko za darmo.
Był kącik z kawą, herbata i ciastami które upiekły mieszkanki wioski.
Był "ogródek piwny" i zabawa do nocy przy muzyce puszczanej przez dj'a.
Był fantastyczny pokaz tancerzy ognia (wyglądało to niesamowicie nocą).
I była oczywiście loteria, która okazała się hitem festynu. Mieliśmy ponad 300 losów, które rozeszły się migiem. A kolejka stała jeszcze długa...
Nie mogę tu nie wspomnieć o sponsorach, którzy podarowali na nią fanty.
Ja w szczególności dziękuję 3 firmom, które przesłały fantastyczne produkty:
Niezawodnej ewaija.pl, która podarowała bańki mydlane, kauczukowe piłki, kule świecące, świecące kolorowe długopisy, karty do gry, lakiery do paznokci, gry itp.
CzuCzu przesłało fantastyczne książki edukacyjne.
Zaopiekuj się mną podarowało na loterię książki oraz przywieszki.
Bardzo Wam dziękuję - w imieniu swoim, jak i obdarowanych osób.
I jeszcze kilka zdjęć z tego dnia:
Grillmaster ;) |
Jak szanowna Pani Fotograf dośle mi zdjęcia to na pewno je tu wstawię...
Miło, że są takie momenty, gdy mieszkańcy mogą się zintegrować, oderwać choć na chwilę od codziennych obowiązków. Miło mi było usłyszeć, że loteria, za która byłam odpowiedzialna była hitem festynu, że była przygotowana bardzo dobrze i przeprowadzona sprawnie.
Pieniążki zebrane na loterii zostały przekazane na cele wioski.Potrzeb dużo, więc na pewno zostaną dobrze rozdysponowane.
Lubię wiedzieć, że powierzone mi zadania robię dobrze.
Chciałabym na stałe mieszkać na wsi... Najlepiej w pobliżu Gdyni, bo miasto też ma swoje plusy! ;)
To może na koniec mała ankieta - wieś czy miasto? Co wolicie?
Świetna sprawa :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWidzę, że czas spędzony wspaniale, spokojnie i wesoło ;) Kocham takie dni, tak doładowują że człowiek wraca z podwójną siłą do codziennego życia :)
OdpowiedzUsuńi ja takowe kocham :)
UsuńJa tez ze wsi, choć nieco większej niż Twoja (tak wynika z opisu). Jako dziecko latałam na boso, grałam w klasy na ulicy, bo samochodów nie było prawie wcale (teraz na druga stronę przejść się nie da), cały dzień łaziliśmy po lakach i lasach i jadło się owoce prosto z krzaka i pachnące pomidory :)
OdpowiedzUsuńKocham wieś i bardzo lubię tam spędzać czas. I chciałabym na wsi zamieszkać... w sumie teraz i tak wszystko można mieć na wyciągniecie komputera ;)
a internet już na wsi hula, więc czegóż chcieć więcej?? :D
UsuńMieszkam na wsi ;) i pomimo, że często się wkurzam, że wszędzie mam daleko to nie chciałabym zamieszkać w mieście ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńUwielbiam wieś, szczególnie w wakacje, wracam tam kiedy tylko mogę :)
OdpowiedzUsuńOdwiedź i mnie czasem :)))
:)
UsuńJa wolę wieś chociaż Gdańsk to jedna wielka wieś miejska :3 ha
OdpowiedzUsuńFajny festyn, dawno na takim nie byłam :/
Ja wychowywalam sie na wsi, ale tylko do 6 roku zycia. W wieku 7 lat trzeba bylo isc do szkoly i przeprowadzilismy sie do miasta. Nie jest ono wielkie jak Krakow, czy Warszawa (na szczescie) ale jednak to zawsze miasto.
OdpowiedzUsuńMarzy mi sie po dzis dzien mieszkanie na wsi, tak jak opisujesz, pare domow pola i 1 sklep ;) mieszkanie na takiej wsi ze pola rolne zostaja przeklasyfikowywane na pola budowlane i powstaje dom na domu, a pol nie widac to juz mnie nie interesuje...
Mozesz zdradzic nazwe wsi ktora jest Twoja? Zazdroszcze Ci takiego miejsca! Tam gdzie ja sie wychowalam na chwile obecna jest juz taki scisk domow, ze przyslowiowej zapalki juz nawet nie ma gdzie postawic, a rolnictwo i hodowla zwierzat calkowicie zanikly i sa juz zjawiskiem nadnaturalnym... ;(
W mojej wiosce jeszcze pola widać - domy biegną wzdłuż jednej głównej drogi. Typowego rolnictwa nie ma, jak dobrze kojarzę to 2 czy 3 gospodarzy. Za to coraz więcej firm - pewnie głównym powodem jest bliskość granicy polsko-rosyjskiej.
UsuńA w takim festynie to juz wieki nie mialam przyjemnosci uczestniczyc ani w dozynkach i chetnie bym to zmienila!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa na taką wieś, jeździłam przez pół mojego życia do dziadków. Strasznie tęsknię i jeszcze bardziej żałuję, że moje dziecko nie poczuje tej frajdy :/
OdpowiedzUsuń:(
UsuńKocurek super. Impreza pewnie też.
OdpowiedzUsuńCóż ja mieszkam na wsi juz 26 lat i mimo wszystko, że daleko wszędzie itp nie wyobrażam sobie mieszkac w mieście, wyjazd do przyjaciółki na cały dzień mnie bardzo męczy, nie potrafiłabym mieszkac w mieście, na dodatek w bloku itp
Taka ma natura już :)
:)
UsuńMoje dzieciństwo pół na pół miasto-wieś, miasto w tygodniu szkoła- wieś wakacje i weekendy i w dorosłym życiu zostałam na wsi chociaż do warszawaskiego Powiśla z mojego dzieciństwa nadal czuję sentyment i czasem powracam w te strony :) Festyn świetny, fajnie jest sprawiać radość innym szczególnie dzieciom :)
OdpowiedzUsuńSuper sprawa :)
OdpowiedzUsuńNa wieś jeździłam do dziadków, lubię tam jeździć :)
To teraz wiadomo, gdzie jesteś, jak Ciebie nie ma :) :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim gratuluję udanego festynu i loterii:) to fantastyczne, że tak dużo firm zechciało ufundować nagrody :)
A pytanie... miasto/wieś, to ja się wyłamię...bo jestem typowo miastowa.W mieście czuję się, jak ryba w wodzie i uwielbiam Poznań, ale w nim nie mieszkam.
A mieszkam też w bloku...ale u nas witanie sąsiadów to norma. W mojej klatce jest 13 mieszkań i wszyscy mniej lub bardziej się znają..i jest to bardzo miłe.
Mieszkanie mam na parterze i dzięki temu jestem posiadaczką ogródka, który otacza całe mieszkanie (oczywiście od strony zewnętrznej bloku)...a 300m od bloku mamy las...
Więc ogólnie jest milutko :)
Ale się rozpisałam :)
UsuńOgródek to mi się marzy.. maluśki choć...
UsuńNie wiem, czy na stałe chciałabym mieszkać na wsi, ale spędzam dużo czasu u mojej babci w jej domku i ogródku. Na wsi się urodziłam i w zasadzie wychowałam biegając z kuzynami. Moja kochana wioska już nie ma takiego klimatu jak kiedyś, wszyscy rówieśnicy w zasadzie wyjechali, teraz są młodsze pokolenia, powycinano drzewa owocowe, ciągle jeżdżą samochody.. To już nie to samo, co kiedyś, ale wspomnienia zostały :) A babcię mam zamiar odwiedzić w środę, też nie mają sklepu i wszystkie produkty trzeba jej zawieźć :)
OdpowiedzUsuńDla mnie taki złoty środek to wieś blisko miasta lub obrzeża miasta - ważne by własny domek mieć i kawałek ogródka :)
UsuńZazdroszcze Ci takiej wsi. W mojej nie jest tak kolorowo, jak u Ciebie. Pomimo, ze bardzo bardzo ja lubie ;))
OdpowiedzUsuńw mojej tez nie jest kolorowo - raz w roku -jak jest festyn wioska nabiera barw.
Usuńfajny festyn :) super jest dać coś od siebie dla innych, satysfakcja ogromna :)
OdpowiedzUsuńdokładnie! :)
UsuńDzieciaki miały ogrom atrakcji !
OdpowiedzUsuńoj tak :)
Usuńpierwsze zdjęcie jest genialne! ♥ ja zdecydowanie miastowa, na wsi bywam bardzo rzadko :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńfajne zdjęcia, mieszkam na wsi całe życie . jak pogoda dopisze to jutro wybiorę się na gminne dożynki :P
OdpowiedzUsuńuwielbiam przyjeżdżać na wieś :D
OdpowiedzUsuńja też :)
Usuńuwielbiam przyjeżdżać na wieś :D
OdpowiedzUsuńJa mieszkałam na przedmieściach mojego miasta, gdzie tez jest cisza, spokój, pole, łąki, krowy. Jednak przez 3 lata wolałam Kraków, ale gdy wracam do swojego miasta ostatnio czuje sie bardziej spokojna : )
OdpowiedzUsuńja też jeżdżę co jakiś cza "naładować baterie" :)
UsuńA ja mieszkam na wsi już 27 lat i mam tego serdecznie dosyć. Wszędzie daleko, zakupy to wyprawa i nie ma gdzie wyjść. Wieczorne spacery w towarzystwie miliona komarów to nic przyjemnego ;-)
OdpowiedzUsuńno tak -komarów to i ja nie znoszę :/
UsuńŚwietne są takie festyny! W mojej miejscowości takie bezpłatne są chyba teraz tylko na dzień dziecka i na święto patrona w szkole podstawowej/gimnazjum (to zespół szkół) ^^
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia.. ale będzie pamiątka:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMieszkam na wsi i tu mi najlepiej :) Świetna sprawa taki festyn;) A co do organizacji to chyba wszędzie tak jest :D
OdpowiedzUsuńświetnie to wszystko wygląda :))
OdpowiedzUsuń:)
Usuńskąd ja to znam, że jak coś trzeba zorganizować i ogarnąć jakąś imprezę, to tylko mała grupka robi wszystko od początku do końca ;) , też mieszkałam na wsi i pomagałam koleżance w organizacji różordnych imprez,często z własnej kieszeni dokładałyśmy na róże nagrody w konkursach dla dzieci
OdpowiedzUsuńczyli to nie tylko u nas tak...
UsuńJa kiedyś mieszkałam we wsi ale musiałam sie wyprowadzić ;/ zapraszam do siebie. Byla bym bardzo wdzięczna gdybys poklikala w linki z ubraniami :) patyskaa.blogspot.be
OdpowiedzUsuńA jaki był powód wyprowadzki?
UsuńUwielbiam takie festyny i akcje;)
OdpowiedzUsuńgratuluję pomysłu i wykonania :) sama pochodzę ze średniej wielkości raczej spokojnego miasta pod Warszawą, ale od kilu lat mieszkam prawie w centrum stolicy i powiem Ci, że czuję się tu świetnie! za nic nie zamieniłabym tej bliskości wszystkiego. może za kilkadziesiąt lat mi się zmieni, ale teraz uwielbiam to gdzie mieszkam :)
OdpowiedzUsuńja też lubię wygodę miasta. I tu i tu są pozytywy :)
UsuńCałe szczęście - mieszkam na takiej wsi :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńmoja mama dwa lata temu wyprowadziła się na wieś... staram się wpadać do niej jak najczęściej - tam czas płynie w innym tempie ;) a moje młodsze dziecko ma tam nawet swój pokoik, spędził u babci ponad połowę wakacji i nie chciał dziś wracać do domu :) tak więc dla mnie - zdecydowanie wieś, byle nie tak bardzo oddalona od miasta ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie też! Wieś blisko miasta! :)
UsuńZdecydowanie miasto i to duuuuze. Urodzilam sie w sredniej wielkosci miescie /250000mieszkancow/, obecnie mieszkam w Londynie. Poltorej roku zylam w duzej Maladze, ktora juz dla mnie byla za mala. Jednak wole szybkie tempo zycia
OdpowiedzUsuńmożna i tak :)
UsuńMoja rodzina mieszka na wsi i bardzo dobrze wspominam pobyty u nich i zabawy z kuzynką :) Bardzo spodobała mi się ta inicjatywa! I fajne zdjęcia, dużo pozytywnej energii.
OdpowiedzUsuń:)
Usuńtaki festyn to fajna sprawa, przynajmniej coś się dzieje ;p ale ja bym na wsi nie mogła mieszkać, taki mieszczuch ze mnie :D
OdpowiedzUsuńJak byłam mała jeździłam co wakacje do kuzynki na wieś i bardzo to lubiłam. Nawet chciałam tam mieszkać. Jednak kiedy urosłam, to zrozumiałam, że nie mogłabym tam mieszkać, bo do wszystkiego daleko, ludzie się wszyscy znają i plotkują na cała wieś. Trzeba uważać co się robi, bo będzie masakra, zaraz wszyscy będą wiedzieć. U mnie w bloku to normalne, że się sąsiadom mówi "dzień dobry" każdy jest dla siebie miły. Dla mnie zdecydowanie miasto. Wieś była fajna jak się było dzieckiem :)
OdpowiedzUsuńA festyn widać fajnie wam wyszedł :)
plotkowanie to niestety duży minus wsi...:(
UsuńSuper sprawa, ja uważam, że fajnie jest mieszkać na obrzeżach większego miasta, taki kompromis pomiędzy wsią, a miastem :)
OdpowiedzUsuńdokładnie! :)
UsuńMiło tak spędzić czas :) Ja mieszkam koło bardzo małego miasta :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia zwłaszcza to pierwsze ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńAle za to jak Monia coś obieca to mur beton będzie! <3
OdpowiedzUsuńA ja mieszkam na wsi na końcu świata, gdzie autobus nie przejeżdża nawet w wakacje a o sklepie można zapomnieć :) Nic się tu nie dzieje, tylko ludzie umierają :)
Wieś to piękna okolica. Osobiście mieszkam w okolicach dużego miasta, ale nie jest to typowa wieś. Dlatego uwielbiam wyjeżdżać do rodzinnego domu na wieś i tam odpocząć od wszystkich problemów codziennego świata i żyć chwilą :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jeździć w wakacje na wieś :) Poleżeć na hamaczku albo pomóc dziadkowi wyprowadzić ze stodołu jego rozrzutnik do obornika dwuosiowy i razem pojechać, opryskiwać pole. Nie ma nic lepszego niż wakacje spędzone w ten sposób.
OdpowiedzUsuńWychowałam się na wsi, kocham wieś i z chcą do niej wracam, jednak wiem, że prowadzenie własnego biznesu na wsi wcale nie jest takie proste jak to się wszystkim wydaje.
OdpowiedzUsuń