Mimo bardzo dobrego zabezpieczania folią świeca nie przetrwała transportu. Pani Agnieszka z KiA Candles natychmiastowo zaproponowała wysłanie nowej, jednak stwierdziłam, że nie ma potrzeby, gdyż przy okazji tej zaprezentuję na blogu jak taki przypadek naprawić.
Potrzebne będą - pusty słoik po świecy (choć słyszałam, że i po niektórych kawach się nadają), garnek z wodą, miska metalowa, łyżka i trochę cierpliwości.
Mi się przydał jeszcze młotek do mięsa (by rozbić do końca pęknięty słoik), ręczniki papierowe, foremki do ciastek, chusteczki nawilżane.
1. Krok pierwszy - zachowując ostrożność! - przy pomocy młotka do mięsa rozbijamy resztki słoika, by bez problemu wydobyć świecę.
2. Delikatnie ręcznikiem papierowym wytrzeć świecę z ewentualnych paprochów.
3. Mój słoik, do którego przekładałam świecę był mniejszy od samej świecy, więc zaznaczyłam sobie na niej wielkość jego otworu.
4. Nóż w dłoń! Odkroiłam boki świecy (ale ich nie wyrzuciłam!) i włożyłam świecę do nowego słoika.
5. Odkrojoną większość świecy rozpuściłam w wodnej kąpieli.
6. Delikatnie - metodą "po łyżce" - wlałam roztopiony wosk w wolną szczelinę pomiędzy świecą a brzegiem słoika.
7. Zrównałam z linią świecy plus do tego ok. 1mm powyżej.
8. Wszelkie zabrudzenia ze słoika najlepiej usuwa mi się nawilżonymi chusteczkami.
9. Wosk dość szybko zastyga i mamy gotową świecę!
Trochę nieprzełożonej świecy mi zostało - kawałek trafi do pirelki, a z reszty zrobiłam zapachowe woski. Do ich zrobienia wykorzystałam foremki do ciastek. Nierozpuszczonymi kawałkami wyłożyłam na dnie, a na to wlałam pozostały rozpuszczony wosk. A i jeden zrobiłam w opakowaniu po wosku z Kringle Candle. Zostawiłam do zastygnięcia i gotowe.
Jak widać powyżej stłuczona świeca to żaden problem! A nowa już roznosi swój aromat po mieszkaniu. Ciekawi zapachu? Recenzja niebawem.
Super pomysł. gratuluję i dziękuję. :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Bardzo przydatny post.
OdpowiedzUsuńTo było dobreeee! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! :)
OdpowiedzUsuńta fota z młotkiem - mistrz :)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł! Mam świece tej marki i uważam, że są genialne <3
OdpowiedzUsuńa czy ta miska co w niej rozpuszczałaś nadaje się potem do używania i jedzenia z niej?
OdpowiedzUsuńdomyła się dobrze w ciepłej wodzie z płynem do naczyń, więc sądzę, że jedząc z niej raczej się nie otruję ;)
Usuńchoć mało kiedy coś z niej jem... chyba nawet wcale...
no niby tak skoro się domyło... ale czytałam, że ludzie przeznaczają sobie specjalny garnek tylko do topienia świec :D ale to już ktoś musi dużo tego robić :)
UsuńFaktycznie genialny, łatwy i prosty sposób! ;)
OdpowiedzUsuńSpryciara gratuluje
OdpowiedzUsuńNo ciekawa byłam, jak rozwiązałaś ten problem i wyszło idealnie!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny sposób na uratowanie świecy!!!
OdpowiedzUsuńKapitalny pomysł, chodzi za mną od jakiegoś czasu i aż mam ochotę zrobić taki zabieg :D
OdpowiedzUsuńSuper Ci to wyszło, a za kawałek wosku na wypróbowanie serdecznie Ci dziękuję Kochana !!!! :)
Niezmiernie mi miło..ja dla Ciebie już trzymam Kringle Petals od Water. Niedługo się widzimy ! :*
No proszę, super pomysł :) Dzięki, będę pamiętać.
OdpowiedzUsuńPomysł świetny :D I ile rzeczy dodatkowych jeszcze zrobiłaś :D Tylko niestety jakby mnie spotkało coś takiego, to nie miałabym do czego tego wlać, bo nie mam żadnych takich słoiczków ;p
OdpowiedzUsuńNieźle rozwiązałaś problem - gratuluję kreatywności :]
OdpowiedzUsuńwygląda nawet lepiej niż oryginalna :D
OdpowiedzUsuńświetny sposób:)) choć palę woski to kto wie czy nie przyda mi sie Twój patent:))
OdpowiedzUsuńSuper pomysł! :) Pewnie bym na to nie wpadła i paliła świecę bez słoja.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Ja ostatnio kupiłam cynamonowa stłuczkę omnomomnom! I tez transportowalam tylko całość rozpuscilam prawie bo nie miałam siły tego kroic : p
OdpowiedzUsuńBardzo edukacyjny wpis, człowiek się zawsze czegoś nowego nauczy. Pewnie taka operacja trwa kilka godzin, ale efekt niesamowity. Świeca jak nowa.
OdpowiedzUsuńAleż jesteś pomysłowa :)
OdpowiedzUsuńojej, ale świetnie! nigdy bym na to nie wpadła :D
OdpowiedzUsuńpomysłowa jesteś :)
OdpowiedzUsuńsuper rozwiązanie ;)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem Twojej pomysłowości, rzadko która porada tak się przydaje!
OdpowiedzUsuńszczerze,bym nie wpadła na takie wyjście z sytuacji :)
OdpowiedzUsuńteraz za to masz świecę i woski :D
Genialny pomysł, przyda się!
OdpowiedzUsuńświetny sposób, świeca wygląda jak nowa :)
OdpowiedzUsuńsuper pomysł ;)
OdpowiedzUsuńSwietnie sobie poradziłaś świeca to nie problem, fakt.
OdpowiedzUsuńFajne te świece we foremkach, tylko niech nikt się nie pomyli, że to ser :D
Pomysłowe :-)
OdpowiedzUsuńNo brawo Kochana! Potrzeba matką wynalazków :) Mam nadzieje, że mi się nigdy nie roztłucze, ale jeśli nawet to... już wiem co zrobić, dzięki Tobie ;)
OdpowiedzUsuńWOW ! Super ! :D
OdpowiedzUsuńOoo super pomysł :)
OdpowiedzUsuńSuper :) Ta malutkie są mega urocze :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysl :)
OdpowiedzUsuńCzasem nawet fajnie wyciagnac swiece jesli nam sie sloiczek nie podoba i przelozyc do jakiegos co bedzie nam odpowiadal :)
Swietny Post :)
Pozdrawiam :*
Pewnie, że to nie problem, jak człowiek chce, to ze wszystkim sobie poradzi :) Inna sprawa, że jakbym miała możliwość wymiany, to pewnie zdecydowałabym się na skorzystanie z tej opcji, zamiast bawić się samemu :) Super wymyśliłaś z wykorzystaniem foremek do ciastek na wyrobienie wosków! :D
OdpowiedzUsuńAle spryciulka z Ciebie kreatywna :) Super pomysł i wykonanie, Brawo :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć co zrobić w takiej sytuacji! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Super to wyszło :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, nie wpadłabym na coś takiego :) Wygląda jak nowa :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Mój blog
super pomysł, w zyciu bywa róznie, grunt to umieć sobie pomóc :D Jestes kreatywna! ;* Zwykły człowiek zalamał by rece i się uzalał. I takie osoby jak Ty cenie! ;*
OdpowiedzUsuńCudownie CI to wyszło, ale ja juz pewnie tak bym się zezłościła za ten słoik, że wyrzuciłabym tą świece :P
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł. Ja bym pewnie na to nie wpadła.
OdpowiedzUsuńAh sryciula, poradziła sobie. Fajny pomysł- ale mam nadzieje ze nie trafi mi sie stluczona świeca ;) bo trochę z tym zabawy...
OdpowiedzUsuń