O ile mój makijaż należy do bardzo minimalistycznych, tak na punkcie pielęgnacji twarzy mam małego bzika. Nie - nie katuję jej milionem specyfików, raczej stawiam na jakość niż na ilość.
Od znajomych czasem słyszę, że zazdroszczę mi mojej cery, jednak ja - jak chyba większość z nas - widzę ciągle wiele niedoskonałości. Jednak nie o niedoskonałościach dziś. Dziś o pięciu bardzo ciekawych kosmetykach do mycia twarzy, jakie mogę Wam z ręką na sercu polecić. Każdy nieco inny, ale każdy warty uwagi.
Posiada formułę 2w1 - jest jednocześnie mleczkiem oczyszczającym jak i kremem nawilżającym. Mleczek nie lubię, ale w przypadku tego kosmetyku formułą "mleczko" jest tylko umowna. Naturalną sprawą jest, że połączony z wodą krem da nam postać "mleczkopodobną". Więc nawet najwięksi przeciwnicy mleczek nie będą stawiali oporu. Krem ma gęstą konsystencję i wystarczy nieduża jego dawka na jednorazowe użycie. Od razu mówię, że nie stosowałam go do demakijażu, tylko do oczyszczania twarzy po ówczesnym zmyciu makijażu innym kosmetykiem. Pod względem demakijażu zatem się nie wypowiem, ale w kwestii oczyszczania twarzy jest naprawdę dobrym specyfikiem. Dodatkowo posiada bardzo ładny zapach, jest wydajny i rzeczywiście pozostawia uczucie już nakremowanej twarzy. Wpływu na naczynka nie zauważyłam.
Dla zaciekawionych - posiada w składzie kwas hialuronowy, olejek migdałowy oraz algi laminaria.
Więcej o nim na stronie producenta: TU
Poznałam go dzięki zeszłorocznej edycji Meet Beauty i od tego czasu stale jest w mojej łazience. Mimo, że używam również innych kosmetyków o tym przeznaczeniu, to nie wyobrażam sobie by mogło by go zabraknąć. Aktualnie to moje drugie opakowanie, więc jeśli chodzi o wydajność, to wielkie brawa dla niego. Posiada żelową, gęstą konsystencję i bardzo fajnie oczyszcza. Nie szczypie w oczy - nic a nic! Po jego zastosowaniu skóra jest komfortowo odświeżona, nie ma uczucia napięcia, cera jest złagodzona. Bardzo dobrze radzi sobie ze zmyciem mojego makijażu (mojego - czyli minimalistycznego). Poręczny dozownik w postaci pompki też jest na plus. Z całej opisywanej piątki jest dla mnie numerem jeden.
Więcej o nim na stronie producenta: TU
Była jednym z upominków jakie otrzymałam na wiosennej edycji Maybe Beauty, jednak dość długo czekała na swoją kolej. A szkoda, bo to naprawdę ciekawa propozycja. Nie zawiera SLS, SLES, ftalanów, PEG i parabenów. Zawiera wyciąg z przywrotnika i Ecodermine (mieszanina pochodnych cukrowych - wykazująca działanie łagodzące i tonizujące). Pianka jest jednocześnie mało zwarta, ale dość sztywna. Bardzo dobrze oczyszcza twarz, jest łagodna dla oczu, nie pozostawia uczucia ściągnięcia. Jedyny jej minus to zapach - mi kojarzy się z szarym mydłem.
Więcej o niej na stronie producenta: TU
Kosmetyk najdłużej mi znany z całej piątki. Poznałam go dzięki edycji Meet Beauty z 2016 roku i od tamtego czasu chętnie do niego wracam. Aktualnie to moje 3 opakowanie i na pewno nie ostatnie. Może być stosowany jako żel myjący do użycia z wodą lub jako micelarny żel do demakijażu bez spłukiwania. Ja stosuje go w obu wersjach - i do demakijażu, i do mycia. Częściej jednak jako wersję do mycia. Stoi w łazience pod prysznicem i naturalną rzeczą jest, że po niego sięgam. Bardzo dobrze radzi sobie z codziennymi zanieczyszczeniami. Przyjemnie chłodzi, choć w przypadku gdy mamy podrażnioną skórę potrafi zaszczypać. Konsystencję ma żelową, płynną. I najładniejszy zapach z całej 5.
Więcej o nim na stronie producenta: TU
Otrzymana w ramach testowania z Michałem z Twoje Źródło Urody. Bardzo przyjemna pianka do oczyszczania twarzy. Lubię po nią sięgać szczególnie w dni w które potrzebuję większej dawki energii. Cudownie pobudza i orzeźwia. To w dużej mierze wpływ zapachu, który jednak po dłuższym używaniu może być trochę zbyt intensywny. Ma delikatną, aczkolwiek zbitą konsystencję. Wystarczy nieduża ilość na jednorazową aplikację. Dobrze oczyszcza twarz z zanieczyszczeń, nie pozostawia uczucia ściągnięcia. Skutecznie usuwa zanieczyszczenia, a jednocześnie jest bardzo delikatny i nie podrażnia.
Więcej o niej na stronie dystrybutora: TU
Czy znacie któryś z powyższych kosmetyków? A może polecicie coś ze swoich ulubieńców do mycia twarzy?
Od znajomych czasem słyszę, że zazdroszczę mi mojej cery, jednak ja - jak chyba większość z nas - widzę ciągle wiele niedoskonałości. Jednak nie o niedoskonałościach dziś. Dziś o pięciu bardzo ciekawych kosmetykach do mycia twarzy, jakie mogę Wam z ręką na sercu polecić. Każdy nieco inny, ale każdy warty uwagi.
Posiada formułę 2w1 - jest jednocześnie mleczkiem oczyszczającym jak i kremem nawilżającym. Mleczek nie lubię, ale w przypadku tego kosmetyku formułą "mleczko" jest tylko umowna. Naturalną sprawą jest, że połączony z wodą krem da nam postać "mleczkopodobną". Więc nawet najwięksi przeciwnicy mleczek nie będą stawiali oporu. Krem ma gęstą konsystencję i wystarczy nieduża jego dawka na jednorazowe użycie. Od razu mówię, że nie stosowałam go do demakijażu, tylko do oczyszczania twarzy po ówczesnym zmyciu makijażu innym kosmetykiem. Pod względem demakijażu zatem się nie wypowiem, ale w kwestii oczyszczania twarzy jest naprawdę dobrym specyfikiem. Dodatkowo posiada bardzo ładny zapach, jest wydajny i rzeczywiście pozostawia uczucie już nakremowanej twarzy. Wpływu na naczynka nie zauważyłam.
Dla zaciekawionych - posiada w składzie kwas hialuronowy, olejek migdałowy oraz algi laminaria.
Więcej o nim na stronie producenta: TU
Poznałam go dzięki zeszłorocznej edycji Meet Beauty i od tego czasu stale jest w mojej łazience. Mimo, że używam również innych kosmetyków o tym przeznaczeniu, to nie wyobrażam sobie by mogło by go zabraknąć. Aktualnie to moje drugie opakowanie, więc jeśli chodzi o wydajność, to wielkie brawa dla niego. Posiada żelową, gęstą konsystencję i bardzo fajnie oczyszcza. Nie szczypie w oczy - nic a nic! Po jego zastosowaniu skóra jest komfortowo odświeżona, nie ma uczucia napięcia, cera jest złagodzona. Bardzo dobrze radzi sobie ze zmyciem mojego makijażu (mojego - czyli minimalistycznego). Poręczny dozownik w postaci pompki też jest na plus. Z całej opisywanej piątki jest dla mnie numerem jeden.
Więcej o nim na stronie producenta: TU
Była jednym z upominków jakie otrzymałam na wiosennej edycji Maybe Beauty, jednak dość długo czekała na swoją kolej. A szkoda, bo to naprawdę ciekawa propozycja. Nie zawiera SLS, SLES, ftalanów, PEG i parabenów. Zawiera wyciąg z przywrotnika i Ecodermine (mieszanina pochodnych cukrowych - wykazująca działanie łagodzące i tonizujące). Pianka jest jednocześnie mało zwarta, ale dość sztywna. Bardzo dobrze oczyszcza twarz, jest łagodna dla oczu, nie pozostawia uczucia ściągnięcia. Jedyny jej minus to zapach - mi kojarzy się z szarym mydłem.
Więcej o niej na stronie producenta: TU
Kosmetyk najdłużej mi znany z całej piątki. Poznałam go dzięki edycji Meet Beauty z 2016 roku i od tamtego czasu chętnie do niego wracam. Aktualnie to moje 3 opakowanie i na pewno nie ostatnie. Może być stosowany jako żel myjący do użycia z wodą lub jako micelarny żel do demakijażu bez spłukiwania. Ja stosuje go w obu wersjach - i do demakijażu, i do mycia. Częściej jednak jako wersję do mycia. Stoi w łazience pod prysznicem i naturalną rzeczą jest, że po niego sięgam. Bardzo dobrze radzi sobie z codziennymi zanieczyszczeniami. Przyjemnie chłodzi, choć w przypadku gdy mamy podrażnioną skórę potrafi zaszczypać. Konsystencję ma żelową, płynną. I najładniejszy zapach z całej 5.
Więcej o nim na stronie producenta: TU
Otrzymana w ramach testowania z Michałem z Twoje Źródło Urody. Bardzo przyjemna pianka do oczyszczania twarzy. Lubię po nią sięgać szczególnie w dni w które potrzebuję większej dawki energii. Cudownie pobudza i orzeźwia. To w dużej mierze wpływ zapachu, który jednak po dłuższym używaniu może być trochę zbyt intensywny. Ma delikatną, aczkolwiek zbitą konsystencję. Wystarczy nieduża ilość na jednorazową aplikację. Dobrze oczyszcza twarz z zanieczyszczeń, nie pozostawia uczucia ściągnięcia. Skutecznie usuwa zanieczyszczenia, a jednocześnie jest bardzo delikatny i nie podrażnia.
Więcej o niej na stronie dystrybutora: TU
Czy znacie któryś z powyższych kosmetyków? A może polecicie coś ze swoich ulubieńców do mycia twarzy?
Ta pianka z Tess jest świetna!
OdpowiedzUsuńpoza zapachem :P
UsuńŻel Tołpy właśnie użytkuję i bardzo go lubię! Również chwalę go sobie za brak szczypania czy innych nieprzyjemności jak podrażnienia ;)
OdpowiedzUsuńJest genialny!
UsuńTołpe znam, Lirene też...resztę chętnie poznam :)
OdpowiedzUsuńOstatnio uwielbiam produkty do demakijazu i oczyszczania, ktore sa zelami do mycia. Mam wrazenie, ze skora jest dokladniej oczyszczona 😆 niektorych prezentowanych produktow nie znam, ale chetnie poznam.
OdpowiedzUsuńMiałam okazję tylko poznać piankę z cosnature i fajnie się sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńMam tylko Tołpę i Tess :)
OdpowiedzUsuńNiestety znam je tylko z internetu choc na Tolpe mialam kiedys wielka ochote. Chyba czas w koncu ja kupic :D
OdpowiedzUsuńKrem do twarzy pod prysznic mam, ale zielony i jeszcze czeka na użycie. Nie wiem czemu taka forma takiego kosmetyku nie bardzo do mnie przemawia.
OdpowiedzUsuńPiankę Tess też mam, ale również nie użyłam jeszcze.
Ten żel z Tołpy miałam kilka razy już, bardzo fajna seria.Tę serię Lirene znam i lubię o dziwo, bo za Lirene nie przepadam :D
Ja obecnie stosuje z La Roche Posay i jestem zachwycona :)
OdpowiedzUsuńhttp://nouw.com/flaviagutowska/metamorfoza-ust-z-bourjois---6-odcieni-n-32544153
Żadnego z tych produktów nie znam, ale będę miała na uwadze jak skończę swoje :D
OdpowiedzUsuńUwielbiałam Tess i kiedyś wrócę, Cosnature trochę jednak mnie rozczarował. Reszty nie znam, ale miałam inną wersję Eveline, którą mój mąż uwielbia :P
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z tych kosmetykow. Osobiscie najbardziej lubię żel z biodermy sebium mussant.
OdpowiedzUsuńPiankę Tess uwielbiam, szkoda że mi się już skończyła, za to Cosnature nie koniecznie przypadła mi do gustu :(
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego w tych kosmetyków; do demakijażu od bardzo, bardzo dawna używam tylko płynu micelarnego z Garniera
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z tych produktów, ale brzmią ciekawie
OdpowiedzUsuńPiankę Tess to i ja polubiłam. Ogólnie lubię kosmetyki w formie pianki :)
OdpowiedzUsuńNiestety żadnego z nich nie miałam jeszcze okazji wypróbować, ale Tołpę mam w zapasach, więc niedługo się za nią zabiorę :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawią mnie kosmetyki Tess i Cosnature. Słyszałam o nich dużo dobrego, chyba zapiszę na listę do kupienia.
OdpowiedzUsuńPianekPnie nie lubię, ale te inne kosmetyki wydały mi się bardzo ciekawe. Ogromnie polubiłam płyn micelarny z tej serii Tołpy, więc pewnie z żelem też bym się polubiła. A o tym produkcie Eveline to w ogóle nie słyszałam! :O
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW sumie każda z nas ma zazwyczaj jakieś swoje ulubione kosmetyki do pielęgnacji czy mycia ciała. Ja jestem od zawsze zachwycona kosmetykami z https://eveline.pl/ i w sumie to się nigdy na nich nie zawiodłam. Muszę przyznać, że są bardzo wydajne i do tego dobre jakościowo co jest dość istotne.
OdpowiedzUsuń