Cieszę się że pierwsze bjutiszorty przypadły Wam do gustu. Oszczędność czasu czytelnika, możliwość pokazania większej ilości produktów w jednym poście a także wydobycie z każdego z nich tego, co najważniejsze sprawiają, że mam ochotę na więcej i więcej takich postów!
W dzisiejszym parę słów opowiem na temat wybranych kosmetyków marki NIVEA
Pewnie był opisywany na blogach miliony razy, zapewne znany jest na całym (albo prawie całym) świecie. To jeden z pierwszysch kosmetyków jakie pamiętam z dzieciństwa. Zawsze musiał być w łazience i zawsze był (i jest) numerem 1 w pielęgnacji twarzy mojego Taty. A skórę na twarzy Tata ma godną pozazdroszczenia. U mnie jednak służy jako ratunek na kocie zadrapania, na mocno przesuszoną skórę - np. łokci, na zatarcia, na podrażnienia po depilacji itp To mój opatrunek pierwszego użycia i u nas w łazience też zawsze ma swoje miejsce.
Dostałam go w jednaj z paczek w ramach programu Przyjaciółki Nivea (już w nim nie jestem - zrezygnowałam, po ich coraz większych wymaganiach, a z tego co wiem potem podziękowali za współpracę sporej ilości "Przyjaciółek", więc cieszę się ,że zmyłam się jeszcze w dobrych czasach, ale nie o tym przecież). Były 3 wersje zapachowe, ale tylko ta została ze mną na dłużej. Lubię ten krem przede wszystkim za zapach (z miłą chęcią nabyłabym świecę o tym zapachu), lubię też za prędkość wchłaniania i za to że wymieszany z odrobiną podkładu dawał mi przyjemny krem wyrównujący koloryt. Był też wydajny. Oczywiście dawał dawkę nawilżenia, ale było to uczucie krótkotrwałe. Wspominam go jednak pozytywnie.
Dostałam go w jednaj z paczek w ramach programu Przyjaciółki Nivea (już w nim nie jestem - zrezygnowałam, po ich coraz większych wymaganiach, a z tego co wiem potem podziękowali za współpracę sporej ilości "Przyjaciółek", więc cieszę się ,że zmyłam się jeszcze w dobrych czasach, ale nie o tym przecież). Były 3 wersje zapachowe, ale tylko ta została ze mną na dłużej. Lubię ten krem przede wszystkim za zapach (z miłą chęcią nabyłabym świecę o tym zapachu), lubię też za prędkość wchłaniania i za to że wymieszany z odrobiną podkładu dawał mi przyjemny krem wyrównujący koloryt. Był też wydajny. Oczywiście dawał dawkę nawilżenia, ale było to uczucie krótkotrwałe. Wspominam go jednak pozytywnie.
Pozostając w temacie twarzy skupmy się na ustach. To kwestia bardzo ważna - zwłaszcza zimą. Moje usta na zimę reagują tak jak i ja - czyli są nastawione bardzo an "NIE" i by przetrwały ją w jako-takim stanie potrzeba im czegoś dobrego do ust. Myślałam , że polubię się z EOSem, bo całkiem przyjemnie radził sobie z ustami, jednak podczas jego używania zauważyłam wzmożone pękanie kącików ust. Na szczęście te małe cudeńko w brokatowym opakowaniu od NIVEA poradziło sobie z zimowa pielęgnacją kompleksowo. Zbliża się ku końcowi, ale będzie ze mną do ostatniego milimetra.
Dobra - to już ostatni dziś kosmetyk do pielęgnacji twarzy - Pielęgnujący Płyn Micelarny do cery wrażliwej i nadwrażliwej. Kiedyś byłam jego wierną fanką, wychwalałam pod niebiosa i jak tylko zbliżał się jego koniec biegłam do sklepu po nową butelkę. Jakiś czas temu ta miłość trochę zmalała, nadal go lubię, nadal go kupuję, jednak nie jest to już miłość absolutna. Znalazłam kolejną - o niej w innym poście. Ale ten płyn nadal jest skuteczny przy zmywaniu makijażu, łagodny dla moich oczu, nie pozostawia nieprzyjemnego uczucia na skórze i wiem, że mogę go użyć w ciemno.
Opowiem o nich razem, bo w kwestii antyperspirantów ważne są dla mnie przede wszystkim skuteczność oraz łagodne działanie dla skóry. Oba spełniają te warunki. Ten ze złotym korkiem wydaje mi się skuteczniejszy, ale za to ten z białym ma ładniejszy zapach. A dla mnie kwestia zapachu też jest bardzo ważna. Jak mam wybierać w antyperspirantach w sprayu to mój wybór zawsze pada albo na Nivea właśnie albo na Dove.
I na koniec - koszmarek! I nie znajduję w nim plusów - no może ładnie wygląda. I tyle. Nawet zapach ma dość specyficzny - dla mnie to kwiaty dzikiej róży. W użyciu reagowałam na niego dziwnie, bo miałam wrażenie, że skóra głowy w miejscu włosów robi się za ciepła. Włosy wyglądały jakby je pies przylizał. Zużyłam go jako "myjadło" do czyszczenia kociej kuwety.
I to tyle na dziś. Znacie któryś z powyższych kosmetyków? A może macie coś godnego polecenia z oferty NIVEA?
Zdecydowałabym się chyba tylko na płyn micelarny, bo jest delikatny, szampon nie sprawdza się u mnie
OdpowiedzUsuńOoo moja "ukochana" marka 🤣🤣🤣 mogli by składy dawać te samo co w de
OdpowiedzUsuńBardzo lubię markę za kosmetyki do demakijażu, ale też za pomadki ochronne. Mój ulubieniec to krem Nivea Soft:).
OdpowiedzUsuńOdżywka z serii hairmilk dobrze wpływała na skręt loczków. Szampon niestety dramat :P
OdpowiedzUsuńPrawie wszystkie znam i lubię oprócz szamponu do włosów bo to istny koszmar :(
OdpowiedzUsuńZnam tylko kremik, cała serię polecam, wolę ten egzotyczny, ale mają piękne zapaszki :))
OdpowiedzUsuńNivea zawsze dobra. Sensowna jakosć w bardzo ok cenie
OdpowiedzUsuńMam niveę uniwersalną w wielkim rodzinnym opakowaniu i służy mi za cały zestaw kosmetyków.
OdpowiedzUsuńChyba nie ma osoby, która nie zna nivea :)
OdpowiedzUsuńKlasyczny krem Nivea zawsze mam w domu. Przydaje się w różnych awaryjnych sytuacjach.
OdpowiedzUsuńPrawie wszystko znam :)
OdpowiedzUsuńZawsze bardzo lubiłam takie nawilżające pomadki z Nivea, które miały taki lekko różowy kolor i ładny połysk ;) Oczywiście oprócz tego zawsze coś z Nievea znajdzie się w mojej kosmetyczce ;)
OdpowiedzUsuńKlasyczną Nivee mam zawsze - świetnie się sprawdza pod nos przy katarze :D Pod choinkę dostałam też truskawkową pomadkę i nie będzie ona moim hitem :(
OdpowiedzUsuńjesli chodzi o pielegnacje ciala to nie jestem fanka nivea :P ale jakby byla jakas swieczka nivea to bym przygarnela ;D
OdpowiedzUsuńNie znam tylko płynu micelarnego i dezodorantu fresh natural. Po tych dziwnych akcjach z Przyjaciółkami przestałam sięgać po produkty tej marki. Mam jakiś taki niesmak.
OdpowiedzUsuń