Zima powoli odpuszcza i mam nadzieję, że w tym sezonie już nie wróci. Nie lubię zimy. Nie lubię i już. Dobrze, że są tzw "umilacze", które pozwalają na jej przetrwanie. Jednym z nich są świece zapachowe, na punkcie których małego bzika dostałam już parę lat temu. Oczywiście jednymi z pierwszych "markowych" były Yankee Candle, aktualnie na rynku pojawiają się coraz to nowe firmy oferujące świece zapachowe i wybór mamy przeogromny. Dziś jednak opowiem co nieco o zapachu wspomnianej Yankee Candle - Candly Cane Lane, który kocham miłością przeogromną.
Zacznę od tego, że niestety jest to zapach już trudno dostępny na rynku. Ale i tak postanowiłam się podzielić moimi wrażeniami.
"Na sucho", czyli tylko wąchając zawartość po otwarciu słoika, bez odpalania, zapach podobał mi się dość długo, ale czekałam na jakąś ciekawą promocję. I tak w grudniu 2017r. świeca była "zapachem miesiąca" - przez co była tańsza o 20% (jak dobrze pamiętam). Kupiłam duży słój - bo taki najbardziej się opłaca. A jak już poznałam zapach po odpaleniu, to nie wytrzymałam i dokupiłam drugi.
A zapach jest przecudowny! Choć etykietka i nazwa kojarzą się głównie z zimą i Bożym Narodzeniem, to spokojnie można go palić przez cały rok. I zapach wcale nie będzie przywoływał w myślach świąt. Raczej rozbudzi zmysły łasucha, bo słodycz czekolady, wanilii rozkosznie dociera do naszych nozdrzy. Ale spokojnie - nie jest to zapach mdły czy przesłodzony. Jego słodycz przełamuje wyraźna nuta mięty - dająca odrobinę stonowanego chłodu. Uwielbiam te połączenie!
Jeśli - tak jak ja - uwielbiasz czekoladki After Eight to pokochasz ten zapach!
Do świec Yankee Candle mam kilka zarzutów, jednak ten zapach powoduje, że na moment o nich zapominam i je wybaczam.
Oba słoiki kupiłam w sklepie GALERIA55, który w swojej ofercie ma nie tylko YC.
Post nie powstał w ramach jakiejkolwiek współpracy.
A zapach jest przecudowny! Choć etykietka i nazwa kojarzą się głównie z zimą i Bożym Narodzeniem, to spokojnie można go palić przez cały rok. I zapach wcale nie będzie przywoływał w myślach świąt. Raczej rozbudzi zmysły łasucha, bo słodycz czekolady, wanilii rozkosznie dociera do naszych nozdrzy. Ale spokojnie - nie jest to zapach mdły czy przesłodzony. Jego słodycz przełamuje wyraźna nuta mięty - dająca odrobinę stonowanego chłodu. Uwielbiam te połączenie!
Jeśli - tak jak ja - uwielbiasz czekoladki After Eight to pokochasz ten zapach!
Do świec Yankee Candle mam kilka zarzutów, jednak ten zapach powoduje, że na moment o nich zapominam i je wybaczam.
Oba słoiki kupiłam w sklepie GALERIA55, który w swojej ofercie ma nie tylko YC.
Post nie powstał w ramach jakiejkolwiek współpracy.
Czuję, że zapach by mi się spodobał.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie mam pewności czy to byłby mój zapach, ale myślę, że mogłabym zaryzykować i przede wszystkim powąchać i wtedy podjąć decyzję o zakupie. Niewiele jest zapachów YC któr kupiłabym w ciemno.
OdpowiedzUsuńJa też wolę najpierw obwąchać, ale czasem warto zaryzykować :)
UsuńTo mnie teraz nakręciłaś na ten zapach. Muszę go koniecznie powąchać :-)
OdpowiedzUsuńJak znajdziesz to daj znać jak wrażenia :)
UsuńOpisałaś go tak, że pomyślałam, że może jednak mi się podoba? Ale pamiętam, że to chyba nie moja bajka, choć nie paliłam tego zapachu.
OdpowiedzUsuńJeśli masz choć wosk w zapasach to warto zaryzykować! ;)
UsuńJa nie lubię zimy... w mieście, za to takie zapachy zawsze i wszędzie! <3
OdpowiedzUsuńTeż tak mam! :)
UsuńOj tak ten zapach jest boski <3
OdpowiedzUsuń<3
Usuńwidę że bardzo polubiłaś ten zapach, co do Galerii 55 to szkoda że już nie można stacjonarnie kupować.
OdpowiedzUsuńUwielbiam go!
UsuńMiałam kilka wosków i małą świecę - to mój hit na zimę :D
OdpowiedzUsuńwitaj w klubie :)
UsuńUwielbiam ten zapach, moim zdaniem każdy powinien mieć go w swoim domu. Niedawno przeprowadziłam się do nowego mieszkania i jestem w trakcie jego urządzania. Kupiłam już meble oraz wszystkie sprzęty takie jak np. soundbary. Jeszcze tylko kupię kilka świeczek i innych ozdób i będzie idealnie.
OdpowiedzUsuń